Pogoda się psuje, przez całe popołudnie wiał suchy wiatr, który nagnał chmur szarych, zapchał nimi całe niebo. Zrobiło się duszno. Światło zgasło. Siedzimy przy świeczce. W mieście spalił się cały „Cedet” przy Alejach Jerozolimskich, jezdnia na moście Łazienkowskim, podobno magazyny „Juniora”, magazyn na Woli, magazyn Peweksu na Stegnach. Mówi się powszechnie o sabotażach: „czyn zjazdowy”, powiadają dowcipnisie. Zaczyna się szerzyć legenda o jakiejś potężnej konspiracji antygierkowskiej. Pożary mają wytworzyć chaos i sprawić wrażenie, jakby Gierek nie panował nad sytuacją.
Warszawa, 26 września
Andrzej Kijowski, Dziennik 1970-1977, Kraków 1998.
4 września uczestniczyłem w rozmowie, w której brali udział Julia i Artur Międzyrzeccy i Andrzej i Kazimiera Kijowscy [...]. Andrzej wyjaśnił, że w związku z dawnym Listem 59 przyszło mu [...] do głowy, że trzeba się zdecydować na pewien status. Należy zastanowić się, czy się chce zostać politykiem, czy kimś innym. Jeżeli człowiek chce porzucić swój zawód i chce zostać politykiem, to musi być to działalność pełna i zaangażowana. On na to jednak się nie decyduje. Może pisać w miarę możliwości do druku, ale chce zachować pozycję niezależną. [...] Jego zdaniem, cała rola aktywna będzie przechodziła stopniowo w ręce innej generacji, w ręce ludzi innej formacji, którzy nie są literatami i pisarzami.
Warszawa, 7 września
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Wizyta Adama [Michnika]. Wciąż ten sam problem: działalność antyreżimowa, otwarta, połączona z wyczekiwaniem na łaskawość, quasi-tolerancję czy po prostu inercję władz. Adam nazywa to presją. Ja to nazywam hipokryzją i twierdzę,
że pomimo wszystko jest to działalność wpisana w reżim. Logiczniejsze wydaje mi się działanie konspiracyjne zmierzające do zbudowania paralelnego państwa.
To, co robią Adam, Kuroń i inni, jest na pewno bardziej efektowne, ale też niesłychanie kruche. Opiera się wyłącznie na ludziach, którzy nie mają już nic do stracenia, albo takich, którym straty, jakie im może zadać reżim, już w niczym nie grożą. Szeroka konspiracja może natomiast zaciekawić i wciągnąć naprawdę rzesze ludzi z różnych środowisk.
Wilga, 21 lipca
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Co znaczy hasło niepodległości praktycznie, na co dzień? [...] Nie mamy możliwości uprawiania żadnej polityki. Przewidywanie polityki? Spekulacje? Są przecież niemożliwe, brakuje przesłanek, faktów, informacji. W jakich warunkach może nastąpić „uwolnienie” Polski od radzieckiej dominacji i wszystkich wynikających stąd skutków? Można wyobrazić sobie kilka wariantów, a każdy z nich oznacza inną sytuację wewnętrzną. Przewidywania takie są nie tylko niemożliwe, z reguły nietrafne etc., ale także niebezpieczne, ponieważ wytwarzają wishful thinking i wywołują niebezpieczne nawet zachowania i odruchy.
Cóż więc znaczy hasło niepodległości w naszych warunkach? Jest to pewien rodzaj politycznej wiary, bez której nie może się obyć żadna ideologia. Wolno komunistom wierzyć – mimo wszystko, w ich wiarę w pracę, w realizację ich ambitnego planu, wolno i nam.
W co wierzą komuniści? [...] W co my wierzymy?
24 stycznia
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Na czym polega zaleta owych kursów? Jak przypuszczam, na tym, że do obiegu wiadomości, informacji i do relacji wychowawczych, całkowicie u nas zbiurokratyzowanych, został wprowadzony nowy czynnik ― czynnik swobody ― i nowa wartość wychowawcza ― wolność ― wolność słuchacza i wolność wykładowcy. W tych kursach nie chodzi o to, czego się tam ludzie dowiedzą, czego się nauczą, i dlatego nie o ich stronę rzeczową, dydaktyczną, merytoryczną martwić się trzeba; chodzi o to, aby student i wykładowca spotkali się z sobą na płaszczyźnie obopólnego, wzajemnego zaciekawienia ― zaciekawienia osobowego, nie przedmiotowego. Płaszczyzna ta została zupełnie wyeliminowana z państwowych uniwersytetów.
Warszawa, 15 lutego
Andrzej Kijowski, Dziennik 1978–1985, wybór i oprac. tekstu Kazimiera Kijowska i Jan Błoński, Kraków 1999, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
W kościele św. Krzyża od wczoraj — czy przedwczoraj — głodówka w sprawie dziesięciu uwięzionych Czechów i dwóch Polaków. [...] Cel piękny — solidarność z Czechami [...]. Tyle że sama „instytucja” strajku głodowego odpycha mnie swoją teatralnością; odpycha mnie też quasi-religijny styl manifestacji politycznej. [...] W strajku głodowym zmienia się idea, adresat i styl: ideę umartwiania zastępuje się ideą wywyższenia, albowiem strajkujący swym głodem upokarzają wszystkich, którzy w tym samym czasie odżywiają się normalnie, adresują swe umartwienie do wrogiej siły, jaką jest państwo [...].
Przeszkadza mi jeszcze świadomość, że używają Kościoła do swych demonstracji, i obawa, że rozpoczynając tę głodówkę ausgerechnet w dzień rozpoczęcia roku akademickiego, en face uniwersytetu, liczą — jak się zdaje — na poruszenie studentów.
Warszawa, 5 października
Andrzej Kijowski, Dziennik 1978–1985, wybór i opracowanie tekstu Kazimiera Kijowska i Jan Błoński, Kraków 1999.
Przeminął nie tylko rok pontyfikatu, ale czasu, w którym miało się spełnić wszystko, co z niego doraźnie dobrego dla nas, Polaków, wynika. Kto się miał Polską zainteresować, już się zainteresował. Kto miał tu przyjechać — łącznie z Papieżem — już przyjechał. Teraz zaczynają się kłopoty i ciężary.
Podobnie zresztą dla Kościoła i dla Papieża. Padły już wszystkie gesty symboliczne. Pozostały sprawy.
Warszawa, 5 grudnia
Andrzej Kijowski, Dziennik 1978–1985, wybór i oprac. tekstu Kazimiera Kijowska i Jan Błoński, Kraków 1999, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Nie sądzę [...], że mamy do czynienia w Polsce z kryzysem systemu nieoglądanym dotychczas i grożącym katastrofą większą niż ta, jaką jest sam system. Wszystkie zjawiska, których jesteśmy teraz świadkami, są nam dobrze znane od 1945 roku [...]. Kraj stoi w miejscu i społeczeństwo stoi w miejscu. To jest niebezpieczeństwo realne, a nie jakieś tam „kryzysy” czy grożące „eksplozje”.
[...] Strach przed destabilizacją jest jednym z czynników paraliżujących wszelkie dążenia do rzeczywistych zmian i działa nie tylko w układach wielkich, lecz także najmniejszych. Podtrzymuje nie tylko system w całości, lecz także wszystkie jego fragmenty oraz przenosi jego zasadę do wnętrza zbiorowej i indywidualnej duszy. Ta zasada brzmi: nie wywoływać ukrytego, a więc większego zła, i działa w skali gminy, zakładu pracy, bloku, szkoły, nawet rodziny. [...] Alternatywa jest taka: jeżeli chcemy żyć spokojnie, należy system znosić w jego dzisiejszej formie; jeżeli chcemy żyć inaczej, trzeba system zmienić od podstaw. Ponieważ tej zmiany przeprowadzić nie można, nie należy tracić czasu i energii na zmiany cząstkowe. Ani mi się śni wysilać na pomysły reformatorskie, na które nikt nie czeka, o które nikt nie prosi, których nikt nie zamierza wprowadzić w życie, których intencje i źródła i tak się zakłamie. [...]
Z systemem, jaki jest dzisiaj, nie należy ani walczyć, bo jest to walka ponad siły, ani nie należy go naprawiać, bo mu to jest niepotrzebne; należy się przed jego niszczącymi skutkami bronić wszelkimi siłami, w dostępnej sobie skali zakładu i stanowiska pracy, środowiska, rodziny i własnej osoby. Należy też pracować nad solidarnością obronną ludzi myślących i czujących podobnie i z tej solidarności odtworzyć utraconą więź społeczną, więź narodową oraz tę energię i wiarę zbiorową, które są koniecznym warunkiem wszelkiego działania.
23–24 grudnia
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Nie podpisałem listu w sprawie Chojeckiego i oczywiście czuję się ostatnim łajdakiem. Nie podpisałem, bo obawiam się, że mogłoby to zostać wykorzystane jako argument przeciwko naszemu scenariuszowi [filmowemu].
A jeszcze bardziej obawiam się zepsuć sytuację „Twórczości”, zagrożonej po śmierci Jarosława.
Warszawa, 27 kwietnia
Andrzej Kijowski, Dziennik 1978-1985, Kraków 1999.
Co robiliśmy my? W czwartek po południu wrócił do Warszawy Z. [Najder]. Wieczorem pojechałem do niego i odebrałem szkic oświadczenia [w sprawie strajków na Wybrzeżu]. [...] Ja do oświadczenia miałem zastrzeżenia, że za ogólnikowe, nie wiadomo, do kogo się zwraca. Uważałem, że powinno się więcej powiedzieć o ZSRR i inwazji (o czym w ogóle nie było mowy) – co częściowo uwzględniono i poparłem te fragmenty, które mówiły o ukrytych siłach w narodzie (milczącej większości), na której bazuje nasza działalność i o tym, że obecne strajki są etapem na drodze do uzyskania niepodległości. Oba te fragmenty ostatecznie usunięto.
Kiedy omawiałem to z Z., przyszedł X. [Andrzej Kijowski]. Przypomniałem mu zaproszenie na kolację, powiedziałem, że chyba w październiku, a on na to: „A to już po wojnie”.
Warszawa, 23 sierpnia
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
W obliczu zaistniałej sytuacji stanu wojennego, która ostatecznie zerwała dialog między społeczeństwem a władzą, wnosimy stanowczy i gorący protest przeciw pozbawieniu wolności naszych kolegów, czołowych przedstawicieli kultury polskiej. Jak nam dotąd wiadomo, znajdują się wśród nich: Halina Mikołajska, Klemens Szaniawski, Andrzej Kijowski, Andrzej Szczypiorski, Zbigniew Kubikowski, Jerzy Jedlicki, Roman Zimand, Jerzy Markuszewski. Nie istnieją żadne racje, które by usprawiedliwiały tego rodzaju akcję. Za podobnie bezzasadne uważamyaresztowanie czołowych działaczy „Solidarności”. Żądamy natychmiastowego zwolnienia wszystkich internowanych i publicznego przeproszenia ich za ten bezprzykładny w naszej historii fakt.
Warszawa, 13 grudnia
„Przegląd”, Aktorzy, Nr 1, Warszawa 1983.
W tej konfrontacji niekontrolowanej władzy ze zniewolonym społeczeństwem jestem po stronie internowanych i uwięzionych, usuniętych z pracy i uczelni, po stronie wyzutych z prawa do strajku i protestu, po stronie zmuszonych do milczenia i krycia się. W takiej sytuacji ogólnej i osobistej nie mogę kierować państwową instytucją.
Kraków, 31 marca
„Wezwanie” 1982, nr 1, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Oskarżony Najder od dłuższego czasu był obiektem zainteresowania Służby Bezpieczeństwa ze względu na bardzo częste kontakty z pracownikami ambasad USA i Wielkiej Brytanii w Warszawie, ale łączono to bardziej z faktem, iż był on szczególnie aktywnym działaczem nielegalnego ugrupowania, jakim było Polskie Porozumienie Niepodległościowe. Nieukrywane w zasadzie fakty kontaktów z pracownikami wspominanych ambasad i w zasadzie nietajony głębiej fakt kolportażu – w środowiskach inteligenckich, a wśród członków Związku Literatów Polskich w szczególności – ulotek PPN-u spowodowały, iż oskarżony Najder skutecznie odwrócił uwagę Służby Bezpieczeństwa od tego, że nawiązał współpracę ze służbami specjalnymi USA i przekazywał wiadomości interesujące te służby. Z uwagi na powszechnie znany fakt, iż Radio Wolna Europa jest organem podległym służbom specjalnym Stanów Zjednoczonych [...] oraz że wszyscy dotychczasowi dyrektorzy sekcji polskiej RWE byli kadrowymi pracownikami wywiadu amerykańskiego, spowodowało to wszczęcie śledztwa przeciwko Zdzisławowi Najderowi. [...]
Świadek Andrzej Kijowski [...] zeznał, że nie dopuszcza myśli, aby działalność Najdera w PPN-ie mogła być przykrywką innej działalności, np. wywiadowczej. [...] Zauważyć należy, że obaj wymienieni współdziałali w PPN-ie. Jak podkreślił sam świadek, mieli nawet zbieżne poglądy w kwestii niemieckiej (oczywiście nieliczące się z racjami i realiami polskimi). Dziwić się więc należy postawie świadka, gdyż doświadczenia historii, zwłaszcza najnowszej, uczą, że od podobnych wystąpień przeciwko Państwu, w jakich brał on udział – chociażby w ramach PPN – do zdrady Ojczyzny droga jest bardzo niedaleka. [...] Działanie z chęci zysku i szczególne społeczne niebezpieczeństwo czynu oskarżonego Najdera zadecydowały o wymierzeniu najwyższego wymiaru kary. [...] Sąd nie znalazł w sprawie żadnych okoliczności łagodzących.
Warszawa, 28 maja
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.